sobota, 30 listopada 2013

Wibo - Glamour Sand nr 3

Wibo - Glamour Sand nr 3

Wibo - WOW Glamour Sand nr 3 - efekt brokatowego piasku 




Opis producenta :
- Hit tego sezonu!
- błyszczące i intensywne kolory
- lakier długo utrzymuje się na płytce paznokcia
WOW Glamour Sand dzięki błyszczącym drobinkom brokatu, po wyschnięciu nadaje niezwykle modny efekt piaskowej struktury. Kolory kolekcji nawiązują do błyszczących trendów tej jesieni.




Moja opinia : 
Szkoda że nie mogę podzielić zdania producenta o trwałości lakieru. To mnie boli strasznie, 2 dni i już biednie się robi, już po pierwszym dniu końcówki się ścierają. Malowałam je na szybko przed spaniem i muszę przyznać że bardzo szybko schnie, rano nie było odbitej pościeli ani nic z tych rzeczy a bałam się. 
Efekt nie jest zły ale liczyłam na coś innego, może użyję jakiegoś nabłyszczacza żeby go ożywić? Ale powinien zostać efekt piaskowy a ja bym go zgubiła. Czaiłam się na nr 4 ale nie było go w czasie promocji. 
Dobrze że kupiłam go po promocyjnej cenie a nie normalnie ;) 




Ja wiem że skórki sa straszne ale tak działa na nie ta zimna i mokra pogoda. Ciągle smaruję ręce żeby ich nie wysuszyć do końca, niedługo trzeba stworzyć jakiś post o kremach do rąk ;)


Co powiecie o moim tle do zdjęć? Chyba kocyk od YR się do tego nadaje(chociaż do czegoś :P). 

Dzisiaj śmigam na imprezę Andrzejkową, mam nadzieję że wy też będziecie się dobrze bawić. 

Buźka! ;* 


piątek, 29 listopada 2013

Wibo - Sand Effect - nr 1

Wibo - Sand Effect - nr 1
 Wibo - Sand Effect - efekt matowego piasku





Opis producenta :

- hit tego sezonu!
- klasyczne kolory o nietypowej teksturze
- lakier długo utrzymuje się na płytce paznokcia
Wow Sand Effect to lakier, który po wyschnięciu utworzy piaskową strukturę na powierzchni paznokci, dzięki temu możesz cieszyć się piaskowym manicure w stonowanej jesiennej kolorystyce.


Moja opinia : 
Lakier konsystencję ma bardzo przyjemną, nie zalewa skórek, pędzelek uważam za wygodny. Kolor bardzo mnie się podoba, co do efektu piasku to szału chyba nie ma. Dla mnie to efekt gryzika. Wszystko było by ok gdyby nie paskudna trwałość. Po 3 dniach była masakra, kruszenie się, drobinki takie jak przy kruszeniu się tuszu do rzęs, wszędzie niebieskie resztki się walały. Eeeeee słabo firmo, słabo. Obawiałam się zmywania, ale obeszło się bez problemów ;)  
Kupiony na promocji, wielkiej straty nie ma ;) 






Nie wiem już co robić ze skórkami, ciągle są suche a smaruje je kremami kiedy tylko mogę ;( 



Oto moje ostatnie zamówienie z YR. Reszta paczki była dla rodziny więc fotek nie robiłam. 
Woda była za free z okazji urodzin, dostałam pled gratis ;/ woda męska niedługo do mnie przyjedzie, jakieś błędy mają i zamiast wody wysyłają pled, nie jest aż taki zły jak mówiły dziewczyny, chwilę da się go używać a potem będzie dla pieska :D 




W końcu piątek i WEEKEND, już juto szał imprez Andrzejkowych ^^ . 

czwartek, 28 listopada 2013

Suhada Nature - Night Cream z Lidla

Suhada Nature - Night Cream z Lidla


Suhada Nature - krem na noc do twarzy




Producent o serii kremów do twarzy :


Krem na dzień lub na noc Lidl, cena 12,99 PLN za 50 ml
- krem na dzień – z odświeżającym ekstraktem z papai i zielonej herbaty,
- krem na noc – z wartościowymi olejkami z awokado oraz z pestek granatu,


Moja opinia : 
Jak widzicie nie dużo tych informacji od producenta. Obecnie posiadam tylko ten krem na noc, na dzień już wykończyłam. 
Krem można kupić raz w roku w Lidlu, wydaje mnie się że właśnie w tym czasie przed świętami. 
Ja swoj nabyłam w zeszłym roku. Zakochałam się w nim od razu. Opakowanie z drewnianą zakrętką jest urocze i wygodne w użytkowaniu. Drugie co mnie zauroczyło to zapach, awokado i granat, olejki i inne składniki, idealne połączenie na zimne dni!
Krem z olejkami kupiłam ponieważ miałam problem ze skórą, zawsze jest w zlej kondycji jesienią i zimą kiedy pogoda daje do wiwatu. 
Konsystencja jest kremowa, jak to u kremów bywa, dobrze się rozsmarowuje i wchłania. Zostawia lekki film na skórze który chroni ją przed zimnem, które panuje zimą na zewnątrz. Już kiedyś wspominałam że nie lubię takich pozostałosci ale jak mus to mus, zimą jeszcze przeżyję to kiedy nie nakładam makijażu. Wbrew pozorom to maleństwo jest bardzo wydajne. Nie wiem czy w tym roku również będą dostępne ale byłoby bardzo miło. Jeżeli Wasza skóra potrzebuje mocnego nawilżenia i ochrony to nie zastanawiajcie się, bierzcie go jak tylko się da. Jest na noc ale używam go kiedy tylko potrzebuję ;) 



Ciekawe czy ktoś też go miał i podziela moje zdanie ;) 



Napaliłam się na piaski z Wibo i dupa, tzn kupiłam, malowałam, zachwycałam się efektami, niestety krótko. 
O tym już jutro :P


środa, 27 listopada 2013

Mikołajkowe rozdanie !

Mikołajkowe rozdanie !





Zapraszam na facebook ! 
Tam są wszystkie zasady ;) 

Avon - Advance Techniques - lotus shield - frizz control

Avon - Advance Techniques - lotus shield - frizz control

Balsam dyscyplinujący `Fryzura pod kontrolą` 
do każdego rodzaju włosów


Opis producenta : 
Kolekcja Advance Techniques Beautifully Behaved z unikalną technologią Lotus Shield doskonale chroni włosy przed upływem wilgoci, dzięki czemu są one idealnie gładkie. Pełna kontrola fryzury dla każdego rodzaju włosów. Trzy dni niezmiennie pięknej fryzury.


Moja opinia: 
Tego balsamu używałam chyba przez wieki, nie byłam do niego przekonana, czasem używałam czasem nie i tak się ciągnęło chyba 2 lata. Opakowanie przyjemne w użytkowaniu, można bardzo dobrze dozować ilość balsamu do naszych potrzeb. Konsystencja wodnista ale nie do końca.  Jest bardzo wydajny, wystarczą 3 krople na długie włosy zaraz po umyciu i wytarciu a włosy były już wystarczająco obłożone. Delikatny zapach jest atutem tego kosmetyku oraz jego wydajność. Więcej zalet nie pamiętam. Może troszkę ułatwia rozczesywanie włosów, ale zaznaczam że troszeczkę. Fakt włosy układały się ok po tym balsami ale na może 5 min, potem już było jak zawsze. Niestety moje włosy szybko się przetłuszczają a ten kosmetyk to tylko przyspieszał, czasem nawet po godzinie mogłam już ponownie je myć ;/ . Włosy były strasznie obciążone pomimo aplikacji małej ilości kosmetyku. Zapach jak juz pisałam jest delikatny i długo utrzymuje się na włosach ale co z tego skoro mam na głowie tłuste wodorosty które krzyczą `umyj nas!` zamiast pięknych, lśniących , czyściutkich i przyjemnych w dotyku włosów.  Kupiłam go za 10zł chyba w promocji i więcej za niego na pewno bym nie dała. 






Już mamy środę i nie daleko nam do weekendu Andrzejkowego ;) 
Mam nadzieję że macie już plany i szykujecie kreacje. 

Miłego dnia ;* 



niedziela, 24 listopada 2013

Miss Sporty - So Matte Perfect Stay - puder prasowany

Miss Sporty - So Matte Perfect Stay - puder prasowany
Jako że na kolorówkę są wszędzie promocję to postanowiłam napisać post o pudrze. 

Miss Sporty - So Matte Perfect Stay - Pressed Powder 




Opis produktu :
Antyseptyczny, bardzo delikatny puder do twarzy doskonale utrwala makijaż nie zatykając porów. Skóra pozostaje matowa, gładka i aksamitna przez cały dzień.
Zapach bardzo delikatny, nie drażniący. Doskonały na wykończenie makijażu, matuje. Wygodne, poręczne opakowanie z lusterkiem.


Moja opinia : 

Kupiłam ten puder przed wakacjami więc używam go już chwilę. Oczywiście nie zawsze akurat on gościł na mojej twarzy bo zdarzały się inne kosmetyki albo całkowity ich brak ;) .  Zakupiłam go w Rossmannie za ok 11zł więc nie dużo jak na puder który jest wydajny. Na Allegro widziałam go już za 6zł, ale opłaca się tam kupować jedynie przy większych zakupach ze względu na koszt wysyłki.
Co do samego pudry to mam mieszane uczucia, niby dobrze się sprawuje ale to zależy z jakim podkładem współpracuje oraz jaka panuje temperatura powietrza. Moja cera jest mieszana z tłusta strefą T ze skłonnością do wyprysków i wysuszeń, wszystko zależy od jej humoru ;]. Nie zatyka nawet gdy sam leży na skórze a tego się obawiałam.
Niestety nie spełnia swojego zadania, miał matować, ok matuje ale na 5 min a potem dzieje się co chce. Producent obiecuje gładką skórę przez cały dzień, puder zwyczajnie ucieka, na koniec dnia są jego resztki. Najwspanialsza jest jego kolorystyka, co z tego że dobrałaś idealnie kolor kiedy po nałożeniu i odczekaniu paru minut masz brązową twarz, mój odcień to 002 medium, ale na skórze wychodzi dark. Na lato było ok ale teraz bedzie czekał na lepszy czas, ew użyję go czasem jako bronzera.  Chyba nie miał zmieniać się kolor prawda? No cóż, jak mamy upał to kosmetyk wręcz gotuje się na twarzy i są mega smugi. Zapachu prawie nie ma więc nie da się go opisać, ale to akurat na plus.  
Jak tam wszystko sobie opisałam to chyba jednak go nikomu nigdy nie polecę, dopiero teraz widzę ile ma minusów. 

Na tym zdjęciu wyszedł baaaardzo jasny, oryginalnie jest taki jak na reszcie zdjęć. 


Tu wygląda jak czekoladka, dlatego można użyć go jako bronzera. 


Chciałam tu wrzucić fotki z zakupów wczorajszych ale jednak się rozmyśliłam, nie chcę ciągle pisać tego samego na blogu i na facebooku, także zapraszam do polubienia mnie na tam ;** . 

Dodam tylko że szampony zakupiłam w cenie 2.99 sztuka, także widzicie jakie było przebicie w czasie trwania oferty biedronkowej ( kupiłam je w Biedronce). 

piątek, 22 listopada 2013

Na przekór wszystkim hejterom - ZAKUPY W ROSSMANNIE ale nie tylko :)

Na przekór wszystkim hejterom - ZAKUPY W ROSSMANNIE ale nie tylko :)
Wszędzie już ludzie pisali o tej promocji w Rossmannie.
Szalone -40% !

Ja się nie zachwycałam ale wpadłam żeby zobaczyć czy piaski będą.
Musiałam zrobić 2 podejścia żeby dorwać jeden matowy i jeden zwykły. 
Wzięłam też top coat matowy z brokatem i słynny już tusz.



W SuperPharm też byłam i krem kupiłam ;)
Zobaczymy jak się sprawdzi, powinien działać dobrze, przeznaczony jest do mojego typu skóry. 
Kosztował całe 9.99


Będąc już w moim rodzinnym mieście wpadłam do sklepu ze wszystkim i kupiłam te 2 lakiery. 
Już wiem że ze 3 warstwy beda potrzebne do krycia...
Ale jeden kosztował 2,50. Maluszki takie.


A tutaj wszystkie dzisiejsze zakupy razem : 


Tutaj już zakupy z allegro. 


Poczyniłam zakupy dla siebie i dla mojej Mikołajki, oczywiście nie pokażę co jej kupiłam :P 

Chciałam sprawdzić Green Pharmacy, nic do tej pory nie miałam od nich a ceny mają niskie.



Eliksir ziołowy pachnie najładniej ze wszystkiego. 


Przez pomyłkę wzięłam balsam a nie szampon, śmierdziel straszny ;/ 


I koniec zakupów, następne przyjadą w przyszłym tygodniu z YR :)





Nie wytrzymam do jutra i już muszę pokazać efekt lakieru Lovely. 
Kocham ten kolor ;) 








A dzisiaj w kominku goszczą mandarynki z żurawiną <3

Oto przykład na to że zwykły kominek też nadaje się do wosków ;)



Udanego weekendu Wam życzę ;** 

czwartek, 21 listopada 2013

Post urodzinowy !

Post urodzinowy !

Puszczam do Was oczko, bo to właśnie 21 lat dzisiaj kończę ;) 

Nie lubię tego dnia od strony teoretycznej - znowu jestem starsza, ale praktycznie jest ok bo jeszcze jakoś się trzymam i takie tam duperele ;p

Dzień urodzin może być dniem podsumowania ostatniego roku, ale z drugiej strony po co się przygnębiać? 
Na pewno jest coś co obiecałam sobie rok temu a nie zrobiłam nic żeby do tego dążyć.
Ale odrzućmy to smętne gadanie ;)

Chcecie zobaczyć jakie ciasta przygotowałam z tej okazji? 
Jeżeli tak to zapraszam do dalszej części. 

W tym miejscu powinna znajdować się nazwa ciasta ale brak jej z powodów dość jasnych - ono nie ma nazwy. Ale użyjemy grzecznej formułki, tradycyjnej dla braku fachowych nazw własnych. 

Ciasto z tartymi jabłkami. 


Przepis jest banalnie prosty i mega szybki w wykonaniu. 


Składniki : 
- 2 szkl. mąki
- 3/4 szkl. oleju
- 1 i 1/4 szkl. cukru
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 duże jajka
- kilka jabłek - nigdy ich nie żałuję i daję masę
- cynamon, rodzynki, orzechy włoskie - wedle upodobania - tego też nigdy nie żałuję. 


Sposób wykonania : 
Jajka, cukier, olej, cynamon, proszek do pieczenia miksujemy razem, następnie dodajemy mąkę, znowu miksujemy. Do tej masy dorzucamy jabłka i bakalie, mieszamy wszystko łyżką. Wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Wrzucamy do piekarnika na ok 50-60 min w temp 180 stopni, ja mam bardzo mały piekarnik więc u mnie trochę inaczej się to piecze. W dużych piekarnikach może to trwać dłużej.


Jak widzicie na poniższym zdjęciu, jabłek jest bardzo dużo, w sumie więcej od samego ciasta, dzięki temu nie wyjdzie nam jakiś zwykły jabłecznik tylko bardziej tarte jabłka w cieście które jest bardzo wilgotne i soczyste. 


Dodatki można dodawać różne, morele suszone, daktyle, orzechy laskowe...
Co kto lubi ;)




Tak finalnie prezentuje się ciacho. 




Drugim ciastem jest karpatka, ale nie ukrywam że użyłam tej gotowej mieszanki z Lidla, nie próbowałam jeszcze inaczej jej robić, boję się że nie wyjdzie.
Karpatka znika w ciągu paru godzin w rodzinie gdzie chyba tylko ja jadam ogólnie ciasta (jest nas 4).



I to tyle na dzisiaj. 

Może ktoś skorzysta z mojego przepisu i pochwali się jakimś zdjęciem  albo własnym wpisem?
Będzie mi bardzo miło.

Całusy ;* 



Copyright © 2016 Pluumka opisuje , Blogger